michuk

napisał o Kwiat granatu | Barwy granatu

To nie film tylko pokaz slajdów w akompaniamencie muzyki. Pięknych slajdów, czasem ruchomych, ale... no... slajdów. Przysypiałem. Ale zapewne dlatego, że nie rozumiem postmodernizmu. A nawet pre-postmodernizmu. Jakoś tak.

Uprzedzałem...

A co w tym filmie jest postmodernistycznego, że tak zapytam? To po pierwsze. To nie jest pokaz slajdów tylko opowieść o życiu i poezji ormiańskiego poety Arujtuna Saradjana (Sayat Novy). To po drugie. Filmu nie rozumiesz nie dlatego, że nie rozumiesz postmodernizmu, tylko przede wszystkim dlatego, że a) został bezlitośnie pociachany przez cenzurę, b) wymaga jednak pewnej wiedzy o życiu tego poety i o tej kulturze, żeby go zrozumieć. To po trzecie. Ja miałem to szczęście, że bezpośrednio po Sayat Novej widziałem dokument, który sporo wyjaśniał.
Ale nawet jeżeli się filmu nie rozumie, to można się po prostu rozkoszować obrazami.

Oceny 5 trochę moim zdaniem nie wypada dawać takiemu filmowi, bo na tyle to się ocenia kino akcji z Hollywood. I to po czwarte.

Doktorze, akurat michuk miał to szczescie, ze obejrzal nie ocenzurowana wersje rezyserska, ktora przyjechała na Sputnik prosto z muzeum Paradżanowa w Erewaniu. Wiec argument o pociachaniu filmu nie ma zastosowania w tym wypadku.

Oceny 5 trochę moim zdaniem nie wypada dawać takiemu filmowi,

Ocena jest subiektywna, nie oznacza że uznaję ten film za słaby - raczej że jest nie dla mnie, że jestem zbyt leniwy żeby szukać znaczeń tej symboliki a bez jej zrozumienia po prostu mnie nudził.

Bywają filmy których symboliki nie rozumiem (lub nie rozumiem całkowicie) ale które i tak do mnie przemawiają samymi obrazami. Przykład: Kuszenie św. Tonu, żeby nie sięgać daleko. "Barwy granatu" mimo kilku świetnych ujęć, do nich nie należą.

@Esme: obawiam się, że się mylisz; ja oglądałem "Barwy granatu" parę lat temu na ENH i to również była najpełniejsza wersja, prosto z Erewania. Co nie zmienia faktu, że też była pocięta (co wiem z filmu dokumentalnego, który widziałem po projekcji, a w którym były sceny, które się w filmie nie znalazły). Wersja taka jaką wymarzył sobie Paradżanow zdaje się po prostu nie istnieje.

@michuk: sformułowania "nie wypada" użyłem trochę żartobliwie; jasne że nie powinieneś chwalić filmu, który Cię zmordował. Tyle że gdyby mnie film przerósł, tzn. widziałbym, że jest w nim wizja, widziałbym że jest oryginalny, a nie potrafiłbym go zrozumieć ze względu na brak wiedzy, to chyba bym się po prostu wstrzymał całkowicie od oceny. Ale cóż paradygmat oceniania wszystkiego zbiera żniwo ;))

Ja to załatwiam ocenami cząstkowymi. Ocena główna to po prostu subiektywne: jak mi się podobało / co z niego wyniosłem / czy chcę żeby algorytm polecał mi podobne filmy w przyszłości.

@doktor_pueblo: Wiesz może jak długi miał być film wg reżysera? Wiem że istnieje wersja 4-godzinna, tylko że to jest jeszcze bez dźwięku, więc pozostaje pytanie czy to jest prawidłowa kompletna wizja, czy może to jeszcze wersja przed ostatecznym montażem? Mówili coś o tym w dokumencie?

@michuk: Myślę, że "Barwy Granatu" to nie najlepsza pozycja do zaczynania swojej przygody z Paradżanowem, łatwo może zrazić do reszty jego twórczości. Mimo wszystko radzę nie rezygnować i sprawdzić jeszcze np. "Cienie zapomnianych przodków" albo "Twierdzę Suramijską". Świetne kino i do tego na pewno łatwiej przyswajalne, charakterystyczny styl Paradżanowa oczywiście dalej jest w nich bardzo widoczny, ale narracja jest zdecydowanie bardziej kownencjonalna.

@Doktorze, faktycznie następnego dnia na wykładzie pokazano jakieś zdjęcia, których w filmie nie ma. Nie wiem tylko czy nieumieszczenie ich w ostatecznej wersji nie było decyzją samego Paradżanowa, ostatecznie w postprodukcji często praktykuje się takie rzeczy. A powiedz co to za film dokumentalny, może na Sputniku też będzie jako dodatek do retrospektywy?

Co prawda wątpię, by "Barwy" nawet z tym dodatkowym materiałem stały się bardziej zrozumiałe. Tak czy inaczej widz jest chyba skazany na wykład etnografa lub film dokumentalny, jeśli chce czegoś wiecej niż piękne obrazy.

@edkrak @Esme: Oglądałem ten dokument już z 5 lat temu i nie pamiętam niestety szczegółów. Ale widzę, że w planach projekcji na Sputniku jest dokument "WSPOMNIENIE O SAYAT NOVIE" (będzie grany 11 i 13.11). Może to było to? Ja pamiętam tyle, że dokument opowiadał historię, którą film miał opowiadać, czyli mówił, że te a te sceny to młodość poety, potem mamy pokazane coś tam itd, wszystko ilustrowane fragmentami filmu. I właśnie części tych fragmentów nie było na mojej projekcji, a pamiętam, że ENH zarzekało się, że to wersja absolutnie kompletna.

Zgadzam się z edkrakiem, że warto dać szanse innym filmom, bo są znacznie bardziej przystępne, a opowiadają o innych kulturach.

Ja to tak odebrałem, że Paradżanow przy ukazywaniu losów poety nawiązywał do fresków, które obrazują tradycję ormiańską. Zatem ogląda się poszczególne obrazy tak, jakby widz podążał za namalowaną na ścianie świątyni historią. Tzn. trochę się dziwię jednak zarzutowi slajdów, że akurat to Ci przeszkadzało. Jest to celowy zabieg, który umożliwia poczucie specyfiki kultury ormiańskiej. To wrażenie jest bardzo silne mimo trudności ze zrozumieniem konkretnych scen.